portret powojenny gen. Józefa Gizy, w latach 1927-1931 dowódcy batalionu KOP w Iwieńcu
na okładce wspomnień córki Marii Gizy-Podgórskiej pt. "Z Sącza rodem"

 

Leszek Migrała

GENERAŁ JÓZEF GIZA - RZECZ 0 ŻOŁNIERSKIEJ WIERNOŚCI

Postać gen. Józefa Gizy należy do rzędu zapomnianych rodaków. Bogata biografia wojskowa generała, a jednocześnie skromnego, rzetelnego Polaka, wymaga przypomnienia. Szczęśliwie, dzięki rodzinnemu archiwum, w którym zachowały się fragmenty odtworzonego po wojnie pamiętnika Józefa Gizy, opracowane przez córkę, panią Marię Gizę - Podgórską, dzięki listom generała i innym dokumentom, możemy istotniejsze fragmenty życiorysu, obejmującego dwie wojny światowe oraz walkę o niepodległość i granice państwa polskiego, odtworzyć.

Urodził się 3 marca 1887 r. w galicyjskiej, sądeckiej Dąbrówce Polskiej. Skromne środki materialne rodziców umożliwiły Józefowi, jako jedynemu z grona licznego rodzeństwa, kształcenie się w cesarsko - królewskim I Gimnazjum w Nowym Sączu. Ukończenie gimnazjum w 1909 roku dawało możliwość przyjęcia do seminarium duchownego, co uznawane było w ówczesnej Galicji za niemały splendor i zaszczyt. Niespodziewanie jednak dla rodziców, a zapewne i przyszłego generała, drzwi seminarium duchownego zamknięte zostały dla świeżo upieczonego maturzysty, z powodu... złego stanu zdrowia.

Dalsze losy dwudziestodwuletniego, zdolnego, ale ubogiego jednocześnie człowieka, zaczęty układać się w dość typową dla Galicji, raczej mało ciekawą perspektywę urzędniczą. Początkowo pracował w Biegonicach w fabryce cegieł i dachówek, później jako praktykant i oficjał w urzędzie pocztowym. Ze służbą wojskową zetknął się po raz pierwszy jesienią 1910 roku jako jednoroczny ochotnik w 20. pułku piechoty austriackiej w Krakowie i Wadowicach, a nieco później jako dowódca sekcji i plutonu w 16. kompanii tegoż pułku w Bośni. Nadal jednak pozostawał pracownikiem Galicyjskiej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, która w czerwcu 1914 roku, w niespełna miesiąc po ślubie Józefa Gizy z Wiktorią, usiłowała przenieść go do urzędu pocztowego w Białej.

Jednakże właśnie latem 1914 roku monarchia austro - węgierska i cała Europa Środkowo - Wschodnia stanęły w obliczu gwałtownych przemian społecznych i narodowych, których początkiem była Wielka Wojna. 1 sierpnia 1914 roku Wiedeń ogłosił powszechną mobilizację, w ten sposób przesądzając o losach przyszłego generała, a niedoszłego urzędnika pocztowego w Białej.

Kampanię serbską, pierwszą, w jakiej wziął udział, armia austriacka potraktowała jako wyprawę karną. Niezwykle bohaterskie, a nawet heroiczne walki Serbów, ludności cywilnej i jej armii, odrzuciły pułki austriackie na Węgry. Agresywna wojna potężnej Austrii przeciwko maleńkiej Serbii nie mogła wzbudzić wśród galicyjskich Polaków patriotyzmu głębszego, niż oficjalno - propagandowy. W gruncie rzeczy Polacy sympatyzowali z Serbami, walcząc z musu i pod presją wojskowego drylu.

Nie przynosząca chwały kampania austriacko - serbska skończyła się dla Józefa Gizy wcześnie, bo już w październiku 1914 roku. Po dwumiesięcznym, przymusowym pobycie w bośniackim szpitalu, 16 grudnia został skierowany jako instruktor do kadry batalionu zapasowego 20. pułku piechoty w Freudenthal na Śląsku Opawskim, a stamtąd 1 sierpnia 1917 roku na morderczy front austriacko - włoski, w dolinę osławionej rzeki Soczy. Wojnę zakończył 21 października 1918 roku jako instruktor i dowódca kompanii zapasowej w stopniu porucznika.

Dalsza kariera wojskowa porucznika Gizy związana była z 1. Pułkiem Strzelców Podhalańskich, którego początki sięgają patriotycznych zamysłów Polaków - oficerów 20. pp budowy formacji polskiej, w dniu rychłego zgonu Austrii. I gdy ten rzeczywiście się dokonał w październiku 1918 roku, już w listopadzie, na fundamencie tarnowskiego batalionu zapasowego 20. pp, 32. pp Obrony Kraju z Nowego Sącza i resztek tegoż pułku powracających spod Verdun, sądeckiej POW, a przede wszystkim na gruncie wspomnianego 20. pp, który powrócił do Nowego Sącza z północnych Włoch spod Udine, stworzony został - polski już - nowosądecki 20. pp, przemianowany wkrótce na wniosek dowódcy okręgu podhalańskiego, pułkownika Andrzeja Galicy, na 1. Pułk Strzelców Podhalańskich.

Porucznik Giza od początku brał udział w pracach organizacyjnych jednostki i pełnił w niej różne funkcje dowódcze. Od 30 października 1919 roku dowodził 1. kompanią zapasową pułku, później, w grudniu 1919 r., przesunięty został na stanowisko adiutanta pułkowego, którą to funkcję pełnił po raz wtóry, krótko, na początku 1921 roku. W wojnie polsko - bolszewickiej w stopniu kapitana dowodził trzecim batalionem. Po wojnie odkomenderowany został na kurs przy dywizyjnym Centrum Szkolenia w Krakowie, następnie zaś dowodził najpierw 1., później 2., wreszcie przez kilka miesięcy 1924 roku ponownie 3. baonem 1. psp. 1 czerwca 1927 roku dotychczasowy kapitan został awansowany na stopień majora i we wrześniu tegoż roku objął dowództwo 6. Baonu Korpusu Ochrony Pogranicza „Iwieniec" w powiecie Wołożyn, w województwie nowogródzkim.

Niewątpliwie okres służby w 1. psp należy zaliczyć do najistotniejszych w żołnierskim życiorysie Józefa Gizy. Przede wszystkim zwracają uwagę doskonałe wyniki w pracy szkoleniowej i wychowawczej nad pierwszymi rocznikami poborowych, zasilającymi tworzącą się niemal od podstaw jednostkę. Opinię tę potwierdza sprawozdanie Okręgu Generalnego Krakows­kiego, w którym między innymi czytamy: „... w pierwszym roku istnienia jednostki nauczono czytać i pisać około 3.000 żołnierzy, urządzono 60 bibliotek (...] przy czym najlepsze wyniki w pracy oświatowo - formacyjnej zdobył Nowy Sącz". Bez wątpienia, znakomite wyszkolenie wojskowe i wysokie morale 1. psp, które uwidoczniło się najpełniej w okresie wojny polsko­bolszewickiej, było w znacznym stopniu zasługą dowódcy 1. kompanii zapasowej pułku Józefa Gizy.

W pierwszych miesiącach niepodległości poszczególne bataliony Podhalańczyków walczyły pojedynczo na krańcach odbudowującego się państwa. Od kwietnia 1920 roku, czyli od wyprawy kijowskiej, jednostka znalazła się w grupie płk Rybaka i kierowana była na kluczowe odcinki frontu. Brała udział w ataku na Malin, broniła przedmościa kijowskiego, w walkach odwrotowych pułk krwawił pod Demidowem i Narotyczem. W czerwcu przerzucono Podhalan nad rzekę Ubroć, gdzie weszli w skład 21. dywizji górskiej gen. A. Galicy. Pułk wycofywał się gęstymi lasami nad rzeką Horyń, a następnie w okolice Kanału Ogińśkiego. Po długich walkach odwrotowych znalazł się pod Pińskiem i stamtąd przetransportowany został do obrony fortów twierdzy brzeskiej. Na początku sierpnia stoczył pułk najcięższe walki, których apogeum przypadło na dzień 6 sierpnia. Fakt ten został potwierdzony komunikatem naczelnego dowództwa, w którym czytamy: „... brawurowy kontratak oddziałów podhalańskich po niezmiernie ciężkich walkach odrzucił nieprzyjaciela na wschodni brzeg Bugu. Wzięto kilka karabinów maszynowych, 200 jeńców, baterię dział i znaczny Tabor': 16 sierpnia, w przełomowej chwili wojny, Podhalańczycy, w ramach 21. dywizji górskiej otrzymali zaszczytny rozkaz uderzenia znad Wieprza wraz z 14., 16., 1., i 3., dywizją piechoty. Wojnę zakończył pułk po ciężkich walkach bitwy niemeńskiej w Oszmianie. Miarą zasług pułku było przyznanie mu 35 krzyży Virtuti Militari i 181 Krzyży Walecznych. Wśród odznaczonych znajdował się kpt. Józef Giza, który otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari oraz trzykrotnie Krzyż Walecznych.

W latach dwudziestych żołnierze 1. psp dwukrotnie znaleźli się w centrum wewnętrznych konfliktów społecznych i partyjnych. Po raz pierwszy w listopadzie 1923 roku, w okresie szczytowego nasilenia fali strajkowej, po raz drugi w 1926 roku podczas przewrotu majowego. 5 listopada 1923 roku rząd w odpowiedzi na strajki ogłosił militaryzację kolei z powołaniem kolejarzy do wojska. Następnego dnia doszło do starć ludności cywilnej z regularnymi oddziałami armii w Borysławiu, Tarnowie, a przede wszystkim w Krakowie, gdzie nastąpiło rozbrojenie części kadetów z korpusu w Łobzowie. W bratobójczych starciach, wśród których miała miejsce szarża 8. pułku ułanów, zginęło 18 robotników oraz 14 oficerów i żołnierzy. Szczęśliwie dla 2. baonu 1. psp, jego żołnierze nie byli zmuszeni do rozlewu krwi, zaś ich dowódca, mjr Jerzy Giza, w oficjalnej enuncjacji otrzymał następującą opinię: „... rozbroił mjr Giza całe grupy robotników, a swą nieustępliwą postawą zmuszał ich wszędzie do rozejścia się. Niestety został mjr Giza w akcji swej przez DOK wstrzymany i użyty do skutecznego zabezpieczenia województwa. Także to zadanie wypełnił mjr Giza bardzo sprawnie, występując zawsze spokojnie z zimną krwią i zdecydowanie".

Wiadomość o zamachu stanu Józefa Piłsudskiego na legalne władze Rzeczypospolitej zastała 1. psp na manewrach w Dobrej, w pobliżu Limanowej. Gen. Andrzej Galica, pomimo legionowej przeszłości, poprowadził na odsiecz rządowi - obok 1. psp - także 4. psp z Cieszyna, 6. pułk artylerii lekkiej z Krakowa i 3. pułk ułanów z Tarnowskich Gór. Jednakże w wyniku perswazji gen. Stanisława Wróblewskiego, dowódcy 7. dywizji piechoty w Częstochowie, odsiecz została wstrzymana. Wahania Galicy oczywiście pomogły piłsudczykom, ale zaufania Marszałka mu nie przywróciły. Gen. Galica został wkrótce przeniesiony do Przemyśla na stanowisko dowódcy 10. korpusu, co wyrażało swoiste votum nieufności w stosunku do dowódcy dywizji podhalańskiej.

Powróćmy jednak do osobistych losów Józefa Gizy. 1 stycznia 1929 roku awansowano go na stopień podpułkownika, pozostawiając dalej dowódcą 6. baonu KOP „Iwieniec". Do Brześcia, znanego z wojny polsko - bolszewickiej, powrócił na rok w kwietniu 1931 r., gdzie mianowany został zastępcą dowódcy 82. pp. Stamtąd przesunięty został na równorzędne stanowisko zastępcy dowódcy 2. psp w Sanoku. W czerwcu 1935 roku objął dowództwo 3. psp w Bielsku, po płk Karolu Zagórs­kim. Oto fragment wspomnień Marii Gizy - Podgórskiej z tamtego okresu:

„Jestem przekonana, iż trzyletnie dowodzenie 3. psp w Bielsku uważa Ojciec za jeden ze swych najlepszych okresów. Tam zyskał z dniem 19 marca 1938 roku pełny pułkownikowski stopień, tam miał dobrą kadrę oficerską, (...J bardzo dobry był też korpus podoficerski. Ojciec podlegał bezpośrednio płk Józefowi Kustroniowi, z którym razem uczęszczał do sądeckiego gimnazjum. Pułk był doskonale wyszkolony, miał zawsze dobrą lokatę w dywizji. (...] Ojciec, jak zwykle działał też społecznie, był przewodniczącym komitetu rodzicielskiego w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Józefa Piłsudskiego w Bielsku, (...] był też członkiem róźnych towarzystw sportowych i charytatywnych':

W 1938 roku płk Józef Giza został wyznaczony na stanowisko dowódcy Górnośląskiej Brygady Obrony Narodowej w Katowicach. Brygada była jednostką stosunkowo nową. Początki jej organizacji sięgały zaledwie 1937 roku, tym niemniej, dobrze zorganizowana i przeszkolona, zdążyła już wziąć udział w akcji zajęcia Zaolzia jesienią 1938 roku. Brygada oraz pułk Obrony Narodowej „Szczakowa" stworzyły podstawę dla mobilizacji w końcu sierpnia 1939 roku 55. dp rezerwy z zadaniem obrony na Śląsku umocnionego odcinka „Mikołów". 55. dywizja, w której płk Giza, pełnił funkcję zastępcy dowódcy, wchodziła w skład Grupy Operacyjnej „Śląsk", później „Jagmin", a ta z kolei działała w ramach armii „Kraków' gen. Szyllinga.

1 września dywizja stawiła opór dwom niemieckim dywizjom piechoty. 8. dywizja nieprzyjaciela nacierała z północnego zachodu na Mikołów, 28. dywizja uderzyła z zachodu w kierunku miejscowości Wyry. W ocenie historyka kampanii wrześniowej, Mariana Porwita „... bój Grupy Operacyjnej „Śląsk'; w rejonie od Mikołowa po Kobiór, jest dowodem twardej postawy czterech batalionów 55. dp i dwóch pułków 23. dp, które wkroczyły kolejno na pole bitwy. (...) Obrona Kobioru otoczonego ze wszystkich stron mówi sama za siebie".

Niestety, 3 września, po zaciekłych walkach bitwy granicznej, 55. dp została zmuszona do odwrotu, który trwał do ostatniego dnia walk jednostki, to jest do 23 września. 7 września pułki dywizji toczyły ciężkie, chaotyczne boje odwrotowe na północny zachód od Krakowa w widłach Wisły i niewielkiego, lewobrzeżnego jej dopływu Nidzicy. 204. pp bił się krwawo w Proszowicach, 201. pp toczył walkę pod Klimontowem, a później koło Słonowic, gdzie odrzucił natarcie niemieckich czołgów, 203. pp walczył pod Kazimierzą Wielką. Dalsze walki toczyły się na lewym brzegu Nidzicy w okolicach Gabułtowa i Jakuszowic, skąd późną nocą, po wspomnianych bojach i po 30 km marszu, oddziały dywizji mogły kontynuować odwrót w kierunku rzeki Nidy.

11 września 55. dp stoczyła mordercze boje w okolicach miasta Osiek, osłaniając na wysokości Baranowa Sandomierskiego przeprawę jednostek GO „Jagmin". Historyk pisze: „Zapisując do rejestru walk armii „Kraków" bój na przedmościu Zawidza - Osiek, który przeszedł do historii jako bój pod Osiekiem, jestem w rozterce, że zapisanie jednego boju siłą wzmocnionej dywizji piechoty nie wyrazi dynamiki, jaką bardziej dosadnie wyraziłaby liczba 5 walk siłą pułku i 3 walk siłą batalionu. Przy niskich stanach nie można honorować parametrów. Nie będzie przesadą refleksja, że oddziały armii „Kraków" zakończyły swe walki odwrotowe, mocnym całodziennym akordem godnym celu boju i ukształtowanego ducha bojowego GO „Jagmin".

Kolejne walki osłonowe 55. dp stoczyła w Górecku i Ulowie. Najcięższe, do granic wytrzymałości, boje toczył 201. pp ppłk Adamczyka, stawiając skuteczny opór nieprzyjacielowi przez cztery kolejne dni od 17 do 20 września.

W nocy z 22 na 23 września po naradzie oficerów sztabu, po stwierdzeniu niezdolności resztek dywizji, bez artylerii, do jakiegokolwiek działania, dowódca dywizji płk Kalabiński podjął decyzję o rozwiązaniu jednostki. Płk Giza pisał o tym wydarzeniu: „Ciężko przeżyłem ten tragiczny los dywizji, którą w czasie pokojowym przygotowywałem, i z którą ponosiłem wspólny trud doli i niedoli, z którą podzieliłem los wojny - radości, troski i nadzieje. Pociesza mnie to, że gdy na terenie Francji w roku 1940 gen. Burhardt ­- Bukacki wydał obszerną książkę o kampanii wrześniowej w Polsce - 55. dp wypadu chlubnie". I jeszcze osobista ocena gen. bryg. Jana Jagmin - Sadowskiego zawarta w liście generała do pani Marii Gizy - Podgórskiej: „Wszystko co dowiadywałem się służbowo i słyszałem o działaniach płk Gizy w czasie tej kampanii, było pełne uznania dla zachowania się jego postawy żołnierskiej. Ostatni raz widziałem płk Gizę w 1939 roku w bardzo ciężkim momencie, a jednak w pełni opanowanego i spokojnego, gdy wieczorem dnia 19 IX przybył do mnie na ostatnią odprawę po rozkazy dla 55. dp rezerwy na noc z 19 na 20 września i na dzień 20 września. (...J Od dnia i9 IX 39 r. mój kontakt z pik Gizą przerwał się. Latem 1965 roku przy zestawianiu wniosków na odznaczenia dla Grupy „Śląsk'; płk Giza został wpisany na listę do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari IV klasy. Wobec jednak decyzji czynników odgórnych stwierdzających, że przebywający za granicą nie mogą być objęci wnioskami do odznaczenia w kraju, razem z szeregiem innych kolegów pik Giza został z tej listy skreślony".

Decyzję o przebijaniu się za granicę podjął 30 września, w dniu rozstania się z płk Kalabińskim. W tym samym dniu został, wraz z kilkoma żołnierzami, przejęty przez patrol rosyjski i odesłany do Siedliszcz. 1 października po ponownym, szczegółowym zbadaniu przez NKWD, został wraz z kolegami - z wyjątkiem por. Gałeckiego - zwolniony i skierowany bez eskorty na Chełm. Żmudne przenikanie ku Tatrom trwało do 24 października. Pułkownik w pamiętniku pisał: „Przebijanie się od Horyńca do granicy czechosłowackiej było podniecające, ale wcale nietrudne. Zarówno Niemcy, jak i Rosjanie, nie mieli jeszcze zorganizowanych władz okupacyjnych. (...J W czasie całego marszu nocowaliśmy przeważnie po wsiach, rzadziej w miastach i wszędzie spotykaliśmy się z dużą życzliwością i gościnnością. Najbiedniejsi ludzie, do których zachodziliśmy, nie odmawiali nam pomocy, a przede wszystkim żywności i noclegu". I dalej pod datą 24 X: „Nim zwróciłem swe kroki na teren Czechosłowacji, popatrzyłem jeszcze raz z wysokich Tatr na całą Polskę, Jej urok i majestat, wspomniałem na Jej wiarę, mowę, zwyczaje, na nieszczęścia, które na Nią spadły, wreszcie na rodzinę, którą pozostawiłem bez męża i ojca, bez zaopatrzenia':

Pobyt na Węgrzech trwał do połowy maja 1940 roku. Początkowo płk Giza przebywał w obozie Selyp, którego dowódcą ze strony polskiej był płk Koczwara. W końcu grudnia przeniesiony został do Przedstawicielstwa Wojska Polskiego w Budapeszcie z siedzibą przy Tucker utca, z zadaniem wyciągnięcia istotnego materiału wojskowego dotyczącego kampanii wrześniowej. Akta pochodziły głównie z DOK Kraków, Lwów i Przemyśl i kierowane były do rządu RP we Francji. 11 maja, za pośrednictwem attache wojskowego, otrzymał z Naczelnego Dowództwa polecenie wyjazdu do Francji z rozkazem objęcia stanowiska dowódcy piechoty dywizyjnej w pierwszej dywizji grenadierów. Opuszczając Węgry napisał: „Odjeżdżam z wrażeniem, że naród węgierski obszedł się ze mną po rycersku, że wojskowi i cywile, z którymi się w pracy i prywatnie zetknąłem, okazali mi dużo serca i zrozumienia. Leczyłem się w klinice w Budapeszcie i za leczenie nie wzięto wynagrodzenia. Mieszkając w Budapeszcie poruszałem się zupełnie swobodnie bez obowiązku meldowania się. Przez cały czas mieszkałem z sądeczaninem Hadałą, który będąc dobrze sytuowany, wyposażył mnie na drogę do Francji w gotówkę i wszystkie niezbędne do podróży rzeczy".

Płk Józef Giza przybył do Francji 17 maja 1940 roku; od tygodnia trwała już niemiecka agresja w Europie Zachodniej. 1. dywizja grenadierów, do której otrzymał przydział, znajdowała się już w ogniu walki. Błyskawiczny rozwój postępów niemieckich uniemożliwił mu objęcie w niej stanowiska. Dywizja polska, walcząc w ramach francuskiego 20. Korpusu armii, stoczyła między innymi ciężką bitwę obronną pod Lagarde, ostatecznie jednak, wobec ogólnej klęski Francuzów, została przez dowódcę, gen. bryg. Kazimierza Ducha, rozwiązana 21 czerwca 1940 roku. W omawianym okresie Józef Giza kierował najpierw szkoleniem strzeleckim w obozie Carpiagne, a od 7 VI do chwili ewakuacji do Wielkiej Brytanii, prowadził szkolenie oficerów w obozie Val Andree.

Klęska Francji łączyła się z dramatem ewakuacji części jednostek polskich do Wielkiej Brytanii. Oto, co zanotował pułkownik w pamiętniku: „W czasie jazdy do Brest widziałem olbrzymie ilości sprzętu, w szczególności pozostawionych przez Anglików samochodów ciągnących się na przestrzeni kilkunastu kilometrów. W porcie zupełna dezorganizacja władz i porządku. Żołnierze i marynarze francuscy rzucali broń, opuszczali posterunki służbowe, w różnych częściach portu i miasta paliły się samochody osobowe i ciężarowe. W bezpośredniej bliskości portu wybuchały i płonęły składy paliwa, w samym porcie panował nie do opisania ścisk, nawoływania, krzyki, przemarsz różnych oddziałów z bronią i bez broni. Rynsztunek i zapasy żywności leżały stosami w całym porcie, nie było żadnych organów, które by przynajmniej próbowały utrzymać porządek. Kryzys ten pogłębiały powtarzające się co chwila naloty niemieckie i bombardowania portu. Osobiście przeżyłem tragedię i o mało nie pozostałem na zawsze w nurtach morza. W chwili wsiadania na okręt „Dunkierka", na skutek odbicia okrętu od mola bez wyraźnego uprzedzenia, wpadłem do morza z całym pomostem i sprzętem osobistym. Po raz drugi pozostałem w tym, co miałem na sobie, w podartym ubraniu. Na dno poszedł mój pamiętnik, komplet odpisów ewidencyjnych, legitymacja osobista, rachunki. (...] Opuszczając Francję po krótkim pobycie i wśród anormalnych warunków stwierdzam, że Francuzi odnosili się do nas bardzo nieżyczliwie i nieufnie. Widać było na każdym kroku niezadowolenie, że spowodowaliśmy wojnę, a przez to samo i klęskę Francji i naruszyli ich błogi spokój i materialny byt".

Anglicy, ze zrozumiałych względów, przyjęli żołnierzy polskich ciepło i życzliwie. Płk Giza skierowany został do Coadbridge w pobliżu Glasgow, a następnie został komendantem obozu oficerów piechoty i artylerii w Broughton. W lipcu 1940 roku z rozkazu Naczelnego Wodza mianowany został członkiem Komisji Wojskowego Trybunału Orzekającego dla oficerów, której przewodził gen. bryg. Władysław Langner. Warto przy ostatniej nominacji zauważyć, że związana była z demoralizującym wpływem klęski wojska polskiego we Francji. Atmosfera defetyzmu i podejrzliwości podkopywała fundamenty moralne odtwarzanych jednostek polskich. W krótkim czasie komisja, później Wojskowy Trybunał Orzekający, przywróciły wzajemne zaufanie, eliminując pomówienia, plotki i nieporozumienia, zajmując się rzeczywistymi wykroczeniami.

W sierpniu 1940 roku Józef Giza otrzymał ze sztabu Naczelnego Wodza nominację pełniącego obowiązki dowódcy 5. Brygady Kadrowej Strzelców. Zasadniczym celem pracy wojskowej w brygadach kadrowych było przygotowanie instruktorów i dowódców. W Wielkiej Brytanii dysponowano zaledwie niespełna 28 tysiącami żołnierzy, co nie dawało żadnej podstawy do rekonstrukcji polskich sił zbrojnych. Rachowano, fałszywie zresztą, że bazą rekrutacyjną, podobnie jak to było w I wojnie, stanie się Ameryka. Na razie utworzono z oddziałów ześrodkowanych w Szkocji 1. Korpus złożony z dwóch brygad strzelców i kilka brygad skadrowanych. Jedyny raz, pod datą 16 listopada, w pamiętniku Józefa Gizy pobrzmiewa nuta zawodu i żalu: „Po 10 tygodniach wytężonej, żmudnej, mozolnej, ale równocześnie dającej pełną satysfakcję i radość pracy z rozkazu wyższego dowództwa, muszę odejść. Pielęgnowałem brygadę jak rodzone dziecko, oddałem jej całość serca, myśli, uczuć, żyłem z nią i w niej, i dlatego poczułem się bardzo osamotniony, gdy piękny dorobek wspólnej, rzetelnej pracy musiałem opuścić". Pułkownik został komendantem tzw. Kursu Unitarnego, jego zadaniem było przygotowanie kandydatów do dowodzenia baonem strzelców, wzmocnionych innymi broniami.

Po wybuchu wojny niemiecko - sowieckiej pojawiła się możliwość rozbudowy polskich sił zbrojnych przez wyciągnięcie polskiego żołnierza z obszarów Rosji. W sztabie korpusu obliczono, że około 100.000 ludzi uda się wciągnąć na etaty armii gen. Andersa. Ich stan moralny oceniono bardzo wysoko. Znano także wiele faktów okrucieństw dokonanych na Polakach, znany był los gen. Boruty - Spiechowicza, w nieludzki sposób katowanego, ciężko chorego gen. Tokarzewskiego i oczywiście gen. Andersa. Wiedziano, że znaczny odsetek Polaków będących w Rosji nie można odnaleźć. W związku z rozbudową wojska polskiego w Szkocji, zorganizowana została brygada szkolna ze wszystkimi komórkami sztabu. Płk Giza został mianowany II zastępcą gen. Głuchowskiego, dowódcy brygady szkolnej.

Od lipca 1942 roku Józef Giza objął na Bliskim Wschodzie dowództwo 4. Brygady Strzelców, znanej później pod nazwą 5. Wileńskiej Brygady Strzelców 5. Dywizji Kresowej. Wileńska Brygada była mieszanką żołnierzy przybyłych z Rosji i kadry ze Szkocji. Pułkownik dowodzenie brygadą zdał we wrześniu 1943 roku płk Kurkowi i przeszedł na stanowisko Komendanta Centrum Wyszkolenia Armii na Środkowym Wschodzie.

W październiku 1943 r. z Centrum Wyszkolenia Armii przeniosło się wraz z 2. Korpusem do Egiptu. W bazylice Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Jerozolimie znajduje się tablica z orłem polskim i wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej. Na tablicy widnieje napis: „W zbrojnym pochodzie do Polski przez Ziemię Świętą uczniowie Szkól Podchorążych Centrum Wyszkolenia Armii Polskiej na Wschodzie oddając hołd Niepokalanej w miejscu Jej narodzenia - polecają się Jej opiece na zawsze - a szczególnie na okres walki o wolność Ojczyzny i powrotu do swoich rodzin. Jerozolima 29.1.1944 r. ".

Płk Giza w kwietniu 1944 r. odszedł z CWA i objął dowództwo 7. dywizji piechoty zapasowej, która od marca 1944 r. znajdowała się we Włoszech. Zadaniem dywizji było szkolenie uzupełnień dla 2. Korpusu.

We wrześniu 1944 r. Józef Giza mianowany został generałem brygady. Bezpośredniego udziału w walkach już nie wziął. Maria Giza - Podgórska pisze: „Widzimy ojca jeszcze w lipcu 1945 r. wraz z żołnierzami swej dywizji w Wiecznym Mieście z hołdem u Papieża, lecz zaraz potem zapada na malarię i zapalenie stawów, co przy istniejących schorzeniach artretycznych powoduje załamanie organizmu': Później następują pobyty w szpitalach Casa Massina na południu Włoch i w wojskowym szpitalu egipskim. Już w Anglii, w lipcu 1949 roku, przeszedł do rezerwy. Pisał o tym wydarzeniu następujące słowa: „Oczekuję na moment przejścia w stan spoczynku, który na pewno przygniecie mnie jeszcze bardziej. Świadomość tego, że nie jestem już na nic potrzebny, że stan mego zdrowia nie wywoła już zapału do pracy, osamotnienie i odosobnienie od najważniejszych wartości rodzinnych, życie wśród obcych na zupełnie innych zasadach życiowych - wszystko to razem nie jest zachęcające. Byłem przez podwładnych lubiany, bo miałem dar dzielenia z nimi tej niedoli, która na drodze życia często się zjawiała. (...) Materialnie może nie będzie źle, potrzeby moje są obecnie tak małe, a rzeczy mam aż za dużo (...) na nagrodę do wieczności mam mundur".

Generał Józef Giza, zwany przez żołnierzy i kolegów "Bacą", zmarł 16 sierpnia 1965 roku w Londynie. Spoczywa na cmentarzu Gunnersbury.

Artykuł opublikowany w „Tygodniku Słowa" - 27 VI 1991 r.
digitalizacja Z.Wołocznik