Janina Zdasień z domu Rudak,
w swych Wspomnieniach napisała:

"We wtorek 19 IX / po wejściu wojsk sowieckich / ktoś postanowił aresztować Księdza. Szukano go wszędzie w plebani. Znaleziono w piwnicy kościoła. Gdy wyprowadzano Księdza, obok kościoła odbywał się wtorkowy rynek. Uczestnicy rynku z okolicznych wsi, to w większości ludzie wyznania prawosławnego. Jakaś baba rzuciła w Księdza gruszką, na to hasło inne zaczęły rzucać kamieniami.

Rogowin (znany w Wołożynie Żyd) opowiada:

Mieszkam przy rynku, we wtorek wpada mój kuzyn krzycząc, żeby ratować Księdza, bo go zabiją. Wybiegłem z mieszkania i widząc co się dzieje wskoczyłem na jakieś podwyższenie i zacząłem krzyczeć:

"Grażdanie, co wy robicie ? Na początek naszej upragnionej władzy chcecie zabić człowieka ? Tyle lat czekaliśmy na oswobodzenie z pańskiego jarzma i teraz zostawmy wszystko sprawiedliwej władzy sowieckiej. Jeżeli sowiecka właść uzna księdza winnym, na pewno poniesie on karę, a teraz pozwólmy mu odejść spokojnie".

Zaprowadziłem księdza na plebanię. Księdzu temu nie dam zrobić krzywdy, bo gdy od polskich władz otrzymałem wyrok więzienia, żona moja z dziećmi została bez środków do życia, wtedy właśnie ksiądz Antoni Udalski ratował moją rodzinę od śmierci głodowej, wspomagał czym mógł i teraz nie pozwolę zrobić Mu krzywdy.

Niepublikowane Wspomnienia spisane w  Krakowie w 1979 r., udostępnione przez syna autorki Zbigniewa Zdasienia, str. 18