Kuryer Litewski nr 152 str.3 
Wilno (piątek) 26 (13) lipca 1907 r.

Iwieniec

Po fakcie (D.) „Minskoje Słowo” skorzystało ze smutnego wypadku w tej małej mieścinie, aby w całej okazałości przedstawić nadużycie miejscowego pionka administracyjnego, jaki jest „stanowy komisarz” i uwypuklić te okropne stosunki, panujące nieprzerwanie na prowincji, pomimo ogłoszenia manifestu tolerancyjnego.

Bo innego celu szlachetny organ „Związku narodu rosyjskiego” osiągnąć nie mógł, jeśli nie rachował zbyt wiele na naiwność społeczeństwa katolickiego. Iwieniec, pomimo że leży o 5 mil od Zasławia, jest jeszcze zbyt bliskim, aby o nim można było takie brednie i kłamstwa wypowiadać, jak to uczyniło właśnie „Minskoje Słowo”.

Stawianie krzyżów, procesje etc… mają być środkami ku katoliczeniu ludności prawosławnej, jeśli już nie uważać tych aktów za … początek powstania polskiego, jak tego chce „Nowoje  Wremia”.

Może jednak głos opinii prawdziwie rosyjskich kolonistów z nad Świsłoczy zechce powiedzieć kogo krzyż w Iwieńcu miał skatoliczyć, czy spolszczyć? Naszej ludności jest tam około 1500, - żydów to samo, a prawosławnych – nie więcej nad 10-15 głów. 

To prawda, że w okolicy, „byłych” prawosławnych jest mnóstwo, ale po pierwsze, ci „byli” prawosławni  są jeszcze bardziej „byłymi” katolikami, a potem odpadanie „od Cerkwi” jest stałem i nieustannem. Naodwrót przykładu porzucenia Kościoła nie znamy. 

Czyż więc procesje i krzyże są tak groźne, że „z krwi i kości obywatele rosyjscy” , masowo wyrzekają  swej „ukochanej wiary” , tylko dlatego, że tak pointrygował ksiądz, lub obywatel?  Przebieg wypadków iwienieckich znany jest już z poprzednich doniesień. Nadto proboszcz, ks. Szczerba, złożył raport do administracji diecezji i skargę do gubernatora, gdzie nie pominął ani jednego faktu, ani jednej najdrobniejszej okoliczności. Zebrał świadków, pospisywał najdokładniej rany pobitych, nazwiska ich i lata, zgromadził jednem słowem cały materiał dowodowy, na zasadzie którego trudno byłoby zakwalifikować całą sprawę, jako „opór władzy”, którego moralnym sprawcą  jest (jak zawsze zresztą) ksiądz katolicki.

A jednak naczelnik powiatu mińskiego, który zaraz nazajutrz zjawił się w asystencji pod-prokuratora, sędziego śledczego, doktora i asesora, właśnie usiłował właśnie taką podstawę stworzyć dla całego oskarżenia.

Tymczasem ustalono fakty takie, które absolutnie powyższemu przeczą.

A więc dopuszczono się „zbrodni postawienia krzyża” z uprzedniem zapytaniem parocha (Pawła Gachowicza), czy nic przeciwko temu nie ma?  Zbyteczna ta zresztą kurtuazja, spotkała się z uprzejmą odpowiedzią, że oczywiście pop nie widzi wtem  nic złego, że ziemia ta nie jest cerkiewną i.t.d.  

Tymczasem tenże sam paroch zawiadomił policję, jak to mówił „stanowy” księdzu…

Stanowy żądał, aby krzyż przesunięto na tym samym placu o kilkanaście 10-15 kroków  dalej! Co to znaczy ? Czy krzyż w nowem miejscu, gdzie go również z cerkwi  widać było, mniej też cerkiew krzywdzi?

Wyroku naczelnika ziemskiego, aby krzyż usunąć, nikt księdzu nie pokazywał. Wskutek tego ks. Szczerba, przy najlepszej intencji, nie mógł niczemu zapobiedz, bo nie spodziewał się takiej awantury.

Wreszcie krzyż siłą usunięto, a płaczące kobiety pobito nahajkami. Skoro zaś mieszkańcy następnie postawili krzyż, tam gdzie sądzili, że im wolno (bo tam wskazywał „stanowy”), zbito ich, a gdy rzucili kilka kamieni, zaczęto strzelać…. Nb (nota bene = łac. Zwróć uwagę, że - dop. ZW) strzelano do uciekających i do bramy, za którą schroniła się rodzina właściciela posesji.  

Zabito kobietę, staruszkę siedemdziesięcioletnią…. 

Na tem koniec „oporu władzy”.  

Komisja śledcza, przybywszy na miejsce, coś obejrzała, pokręciła się i zaaresztowała młodego chłopca, Buraka, który wedle donosu strażnika, kiedyś podobno odgrażał się na stanowego! Jeszcze jedno! Komisja stwierdziła „fanatyzm” księdza, któremu np. isprawnik [исправник ros. = policjant] tonem podniesionym zapowiedział, że „siłą nie zdobędziecie”, na co znów ksiądz przytoczył furę przykładów, że jeśli coś się zdobywa to krwią i ofiarami! Mowa ta trafiła nawet do „Mińskiego Słowa”, ale w formie skażonej i przekręconej!

„Mińskie Słowo”, mówiąc o „fanatyzmie katolików”, zapomniało, że w Iwieńcu były dwa kościoły, z których jeden jest dziś cerkwią, w której gromadzi się wyjątkowo 20 -30 osób, a zwykle 2-3, a drugi kościół, również zabrany w 1865 roku na cerkiew, dziś jest ruiną bez dachu.

Ale murów nie chciano oddać katolikom, bo w tym kościele podobno modlił się po prawosławnemu…

- Kto tu jest fanatykiem i kto prowokuje, kto podburza najsilniej lud? – spytał się ksiądz sprawnika.

Wogóle rozmowa sprawnika i stanowego z jednej strony, a księdza z drugiej, była bardzo ostra. Nie spodziewano się zapewne natrafić na człowieka, który uważał za zbyteczne wszelkie dyplomatyzowanie, wszelkie tłumaczenia i wykręty, i rąbał otwarcie całą prawdę, nie bojąc się nikogo i niczego.

Prokurator, sędzia śledczy i doktór, milcząc asystowali tej rozmowie, w trakcie której, ksiądz był zmuszony kilkukrotnie przywoływać swoich interlokutorów do porządku.

Jaki będzie dalszy przebieg sprawy – trudno cośkolwiek przewidzieć. Czy i przeciwko komu wytoczą sprawę – nie wiadomo, ale to pewne diabelnie trudno będzie administracji  znaleźć winnych, o ile nie zechce poszukiwać prawdziwych przestępców …

Krzyż tymczasowo zaaresztowano i odwieziono do stanowego [komisarza policji - przyp. SJP] w Rakowie….