RAKÓW
W ładnej miejscowości leży Raków, na rzece Isłocz, lewym dopływie Berezyny.
Miasto to jest starożytne, świadczą o tem dobrze zachowane „horodyszcza”, gdzie obficie znajdują się narzędzia krzemienne. Pozostały miejscami w „horodyszczach” szczątki murów, a przede wszystkiem fundament ołtarza ofiarnego, przechowała się też fosa, którą w dawnych czasach przy zbliżeniu się nieprzyjaciół, zalewano wodą i w ten sposób odcinano dostęp nieprzyjacielowi do miasta.
Niegdyś Rakowem władali książęta litewscy. Tak np. w roku 1465 oddany został Raków przez Kazimierza Jagiellończyka jednemu z Kieżgajłłów. Następnie przechodzi Raków do możnych rodów Zawiszów, dalej do Sanguszków.
Najświetniejsze czasy były dla Rakowa w wieku XVIII, kiedy tutaj nawet odbywały się sądy podkomorskie, a szlachtę ściągała piękna rezydencja Sanguszków.
Dzisiaj niewielką tę mieścinę przeważnie zamieszkują żydzi. Handel mało rozwinięty, przemysł również. Dużo stąd wychodzi krawców, szewców i garncarzy. Wyrabiają tu również narzędzia rolnicze, które z Rakowa rozchodzą się dość daleko.
Parafja składa się przeważnie ze szlachty i mieszczan. Szlachta osiadła tutaj już od bardzo dawna, czasami całe pokolenia zamieszkują ten sam kawał ziemi. Kościół pierwotnie zbudował ks. Hieronim Sanguszko 1676.
Konstancja Teodora z Sapiehów Sanguszkowa ufundowała tu klasztor O.O. Dominikanów w roku 1686. W roku 1712 klasztor i kościół spaliły się i zostały odbudowane za czasów przeorowania ojca Wołodkowicza. W 1835 dominikanie zostali skasowani, a kościół zmieniono na parafialny.
Podczas wojny francuskiej w 1812 roku kościół został spalony przez żołdactwo i znów odbudowany w roku 1824 przez bractwo Różańca świętego.
Od dawna już tą parafją zarządza ks. Karpowicz, potrafił on przeżyć
bardzo trudne czasy, przeniósł burze, jakie jedna za drugą przechodziły nad jego
sędziwą głową.
Jedyna to w okolicy parafja, gdzie język rosyjski nie został wprowadzony, więc gdy naokoło nie było wcale kapłanów, albo byli tacy, których lud za pasterzy nie uważał, cały ciężar pracy podtrzymywania w wierze tych tłumów opuszczonych, pozostawionych bez wszelkiej opieki legł na jego barki.
Dobrze widać pełnił ten szermierz Chrystusowy swoje obowiązki, skoro lud jego zachował się tak dobrze nawet w trudnych okolicznościach, a w latach wolnościowych, powróciły na łono kościoła katolickiego tysiące wiernych. Przy jednej wizytacji arcypasterskiej arcybiskupa Szembeka przyjęło wiarę katolicką aż 4000 osób.
Dzieło wiekopomne, dzieło wymagające ogromnej pracy i poświęcenia było to zbudowanie ładnego murowanego kościoła, ukończonego w roku 1906, w stylu gotyckim.
Dziwną jest ofiarność ludu, która w naszych ciężkich czasach potrafiła dokonać
takiego dzieła. Świadczy to o poczciwości i oszczędności ludu, jakoteż o
gorliwości pasterza. On też wybudował nową plebanję.
Parafja Rakowska liczy 8.000 dusz.
Najwięcej przyczynili się do budowy kościoła ks. Drucki-Lubecki, państwo Bułhakowie, Zdziechowscy, Chełchowski i cały lud, który chętnie niósł ofiary. W roku 1911 pożar zniszczył plebanię, lecz staraniem proboszcza i parafian odbudowano ją niedługo.
Samo miasto Raków liczy mniej więcej 4.000 mieszkańców, katolików z 1.500. Niestety, cały handel w ręku żydów, zaledwie jeden kram chrześcijański.
Przeważnie mieszkańcy zajmują się hodowlą nierogacizny, a jedna z mieszkanek p. Teodorowiczowa, skupuje mięso za kilkanaście tysięcy rubli i posyła do większych miast na sprzedaż.
Część mieszkańców trudni się garncarstwem, a inni znów kamieniarze - przeważnie wyrabiają pomniki grobowe.
Dużo też wyrabiają w Rakowie narzędzi rolniczych, szczególnie młockarni, które się rozchodzą w całym kraju.